Mój dziennik kilogramowy

LilySlim Weight charts LilySlim Weight charts

czwartek, 11 sierpnia 2016

Po wakacjach

Po wakacjach wróciły mi 3 kilogramy. Już odbija się to na moim wyglądzie, ale jakoś nie mam siły nic z tym robić. Do tego przed wakacjami straciłam pracę i jakoś trudno mi się pozbierać. Siedzę w nieposprzątanym domu, czytam książki i ogólnie jestem rozbita.

Jedna rzecz mnie tylko wpienia, jak zawsze. Chciałam o tym napisać już dawno, jakoś ładnie brać w słowa, ale nie miałam pomysłu. Dzisiaj, kiedy na moim bloku zaczyna się ustawianie rusztowania do zakładania ocieplenia budynku i wiem, że za jakiś czas technicy zajrzą mi w okna stwierdziłam, że dość owijania w bawełnę i szukania ładnych słówek.

Wpieniają mnie zdjęcia spoconych po treningu kobiet, przepoconych koszulek, ociekających potem cycków w źle dobranych biustonoszach i selfiszczy w lustrze w przedpokoju, robionych ze złej perspektywy w jeszcze gorszym oświetleniu.

Tak, wpienia mnie to. Nie wiem, czemu kobiety zamieszczają takie zdjęcia w Internecie. Słyszałam, że ponoć Chodakowska zapoczątkowała ten "trend:, żeby chwalić się ludziom odbytym treningiem na spoconego cuchnącego szczurka. Ja po takiej przepoconej sesji zaraz idę się wykąpać albo wziąć prysznic, żeby nie zacząć walić na pół kilometra, bo przecież rozkładający się pot to świetna pożywka dla bakterii. Nigdy nie odważyłabym się wstawić takiego zdjęcia na publikę, choćby z powodów estetycznych. Ktokolwiek przepocony, klejący się od własnego potu wywołuje u mnie odruch zaprowadzenia do łazienki i wręczenia ręcznika.

Bywały takie czasy, kiedy temperatury sięgały 30 stopni w cieniu, a ja uganiałam się po mieście i byłam spocona w 30 minut (tylko chodząc). Moi znajomi (a w każdym razie większość) była przyzwyczajona do tego, że wpadając z wizytą najpierw prosiłam o ręcznik i zamykałam się w łazience, a potem dopiero siadałam pogadać, bo wcześniejszym wzięciu szybkiego prysznica. Nie wyobrażam sobie siedzieć u kogoś w przepoconych ciuchach i zacząć się do siebie kleić w ciągu kolejnych 30 minut, jak już odtaję. Dziwne to bywało dla niektórych moim znajomych, że proszę o ręcznik i z buteleczką turystycznego żelu pod prysznic idę się umyć do czyjejś łazienki, dla mnie było to normalne. Nieprzyjemne było zakładanie na siebie z powrotem tych samych ubrań, ale lepiej tak, niż jeszcze potęgować przepocenie z każdego poru własnej skóry.

Oczywiście CityFit wyszło naprzeciw oczekiwaniom kobiet i w naszej galerii handlowej w ubikacji damskiej na parterze w dużym lustrze znalazła się ramka do robienia selfie z szumnym napisem "Tak ćwiczę w CityFit".

Kurwa.

[tutaj jeszcze kilka inwektyw]

[dobra, jeszcze kilka]

Byłam tez świadkiem na siłce zewnętrznej, jak dziewczyna i chłopak, w fit ciuszkach, zasuwali na przyrządach i gapili się w komórki. Myślałam, ze jak sa przez 25 rokiem życia obydwoje, to piszą wiadomości do znajomych albo ślęczą na necie (ja się przesiadałam z przyrządu na przyrząd obserwując dziecko na placu zabaw za płotkiem), a oni - no, szczęka mi opadła - przy każdej zmianie przyrządu przestawiali aplikację w komórce, że są na czymś innym. Szczęka mi opadła. Modne ciuszki, modne buciki, zajebista aplikacja, tylko gdzie w tym wszystkim te ćwiczenia?

Odrzuca mnie to do tej pory. Wiem, zaraz podniosą się głosy, że przecież to pomaga, że przecież pokazuje, pomaga uniknąć przetrenowania czy cokolwiek innego, pozytywnego. Zgadza się, ale cały trening gapić się w komórkę? To po to wychodzi się z domu, na siłkę zewnętrzną, żeby gapić się w ekran? No bez przesady.

Reasumując, nie trawię przepoconych kobiecych cyców. I jeszcze chwalenia się tym. Może jeszcze stworzyć jednorazowe podkoszulki do ćwiczeń, żeby ważyć ilość spocenia i potem chwalić się znajomym? Takie trofeum w foliowym woreczku: "A tutaj wypociłam 50ml potu na swoim pierwszym treningu!".

...