Mój dziennik kilogramowy

LilySlim Weight charts LilySlim Weight charts

poniedziałek, 3 marca 2014

Wpis 4

Byliśmy w Czechach, kupiliśmy słodycze i walczę jak skończony debil, żeby nie zjeść wszystkich na raz. Ciężko jest :(

Potrafię kręcić hula już z pól godziny niemal bez przerwy, spodnie nadal luźne, ale że powoli zbliżam się do miesiączki nie za bardzo wiem, czy obwód pasa mi się zmienia, czy pozostaje ten sam. Poczekamy, zobaczymy.

Na razie piekę chleb, bo jakoś tak nie potrafię się najeść białym. Mam wrażenie, że całkowicie inaczej mi się trawi brązowy chleb, a inaczej zapycham się białym chlebem.

Wczoraj, wycierając dupę o Teplickie Skały, zagadaliśmy się ze znajomymi na temat żarcia typu fast-food i okazało się, że nasze przemyślenia są w wielu wypadkach podobne. Kiedy zjadłam pizzę. Uparłam się, że chce pizze kupioną w pubie. Najadłam się tej pizzy az mnie rozbolał brzuch. Myślałam, że mi pęknie, tak mnie rozepchnęło. Piłam rumianek przez kolejną godzinę, łyczkami, w końcu przeszło, ale aż się popłakałam przez to wszystko. Okazało się, że nie ja jedna miałam taki eksces, gdzie ilość pochłoniętego jedzenia niemal rozerwała żołądek, a człowiek siedział głodny i wkurzony, i obolały.

Najgorsze właśnie jest to, gdy człowiekowi brzuch rozsadza, a z tyłu głowy dostaje info, że jest głodny.

Nigdy jeszcze nie miałam czegoś takiego po brązowym pieczywie. Zawsze jestem w stanie się tym chlebem zasycić, choćbym jadła samą suchą kromkę, w przeciwieństwie do białego pieczywa. Większość facetów na wyprawie do Skalnego Miasta przyznała mi rację - więc coś w tym musi być :)

sobota, 1 marca 2014

Wpis 3

Zrobiłam sobie hula-hop. Kosztowało mnie ono 15 zł + 4 zł bilet do Castoramy i z powrotem. Na dziale ogrodniczym kupiłam węża ogrodowego, 25 mm, około 3-3,2 metra. Kupiłam złączkę do zraszacza ogrodowego za 1,90 zł, z którego jedną końcówkę musiałam odciąć, żeby połączyć dwa końce węża wewnątrz, a nie na zewnątrz. Na koniec wszystko okleiłam taśmą izolacyjną, najtańszą, jaką znalazłam. Wzięłam czarną, srebrną i fioletową.

Już kręciłam moim nowym hula i jakkolwiek jest lekkie - też się trzeba tyłkiem namachać.

Decyzję o zrobieniu nowego podjęłam szybko, powodem był siniak na bliźnie po drenie. Kiedy miała 14 lat dostałam ataku kamicy żółciowej, poszedł stan zapalny na woreczek, z czego później żółtaczka mechaniczna. Długo nie mogli się dowiedzieć, co to jest, aż w końcu ktoś się dopatrzył kamyczków. Zrobili sondę, żeby pobrać nieco żółci i okazało się, że jest piasek - a jak jest piasek, są też kamienie. nie było możliwości zrobienia zabiegu laparoskopem, podjęto więc decyzję o tym, że musza wyciąć cały woreczek. Po tej nieprzyjemnej przygodzie została mi blizna na brzuchu i dwa ślady po drenach - jeden na wysokości wątroby, drugi nieco niżej. Nie pamiętam, który sięgał głębiej, ale siniak na jednej z blizn, do tego jeszcze po TAKIEJ operacji raczej nie sprzyja spokojnym myślom. Wolę więc ćwiczyć wymiennie z hula z masażerem i zwykłym hula, niż dorabiać sobie siniaków w takich dziwnych, niezbyt przyjemnych miejscach.

Spodnie nadal tak samo luźne, jakiejś dużej różnicy nie widzę. Ale poczekam - nauczyłam się :)