Mój dziennik kilogramowy

LilySlim Weight charts LilySlim Weight charts

sobota, 19 grudnia 2015

Powoli, powoli, do przodu - i trochę o mojej teściowej

Obiecałam sobie, że będę sobie tego bloga pisać w miarę systematycznie, żeby ktoś, kto tu trafi wiedział, jak to się zmienia w człowieku - jego podejście, jego wgląd, jego nastawienie do życia i do siebie podczas zmian. Zmiany zawsze są przemodelowujące nie tylko ciało, ale też ducha :)

U mnie to czasami z górki, czasami pod górkę. Teraz chwilowo jest pod górkę - ot, zrobiłam naleśniki i mi się ich chce je zjeść, ale wiem, że w jadłospisie na dziś ich nie mam. Mam je dopiero jutro - pod warunkiem, że mąż mi jakieś zostawi po nocnej wyżerce. Dziecko siedzi wcina naleśniki z miodem. Ja siedzę i się oblizuję. Ślinka mi cieknie! ale jestem twarda, nie dam się. Stara, się już od dziś trzymać jadłospisu, bo ostatni tydzień pofolgowałam sobie strasznie, co zresztą poczułam po sobie i widzę po wykresie.

Do tego powoli, powoli zbliża mi się okres, więc też obie się ociężała i taka niezbyt zadowolona, słodycze mnie ciągną.....

I chyba najbardziej to się boję kolejnych świąt spędzonych z teściową. Straszne babsko, serio. Nie dość, że traktuje ludzi jak licealistów, sama zachowuje się jak podlotek (to już zostawię bez komentarza), to jeszcze za wszelka cenę chce się z mną zaprzyjaźnić, a ja jej nie trawię. Byłam z jej powodu w szpitalu na zagrożeniu (tak mi ciśnienie podniosła).

Ostatnio jak byłam odebrać Młodego od niej wyciągnęłam komórkę od razu wywaliła z tekstem: "NOWA???", jak przyszłam po dziecko drugi dzień pod rząd i włosy od czapki inaczej mi się ułożyły walnęła na cały niosący echem korytarz: "WŁOSY ŚCIĘŁAŚ????". Jak pytam o coś syna, nie dopuszcza go do głosu i odpowiada za niego.... MASAKRA.

Boję się tego, że jak zobaczy, ze schudłam, zaraz się zacznie atakowanie mnie z gratulacjami, dopytywaniem i wpychaniem ciast. A ja nie chce się tej kobiecie z niczego tłumaczyć. Kiedy płacze, że jest gruba, ale minipączki z cukierni ma codziennie, słodkie bułeczki i kruche ciasteczka, wciska je mnie, a potem płacze, że kurtkę musiała kupić większą, bo się nie mieści.

Pcha mi słodycze w dziecko, na co nie mam wpływu, bo już się tak wycwaniła, że jak ja przychodzę, to chowa te słodycze.

Kiedyś miałam taką sytuację, że przyszłam po Młodego - tak ze dwa lata, czy z ponad rok temu....? Jeszcze wtedy nie pracowałam. To było któreś moje podeście do diety. Ja w próg po Młodego, a ta do mnie z talerzem słodkich bułeczek, rogalików i nimi pączków. Mówię jej, ze jestem na diecie. "Przecież jednego możesz wziąć". Jestem na diecie. Nie po to płaciłam za dietę 200 zł, żeby teraz jeść słodycze. "To weźmiesz na później." Nie chcę. "To weźmiesz dla Młodego." NIE CHCĘ. Młody się zdenerwował, wywrócił się i uderzył, a ta stoi z tym talerzem i się gapi, bo mini pączki sa ważniejsze. "Dawać i prosić to nadto! Złośliwa jesteś, wiesz?" Odwróciła się na pięcie i wyszła do kuchni.

Kopara mi opadła, zabrałam dziecko i wyszłam.

Takie to moje życie z teściową i takie to moje święta będą......

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz