Mój dziennik kilogramowy

LilySlim Weight charts LilySlim Weight charts

piątek, 9 stycznia 2015

W kolejnym roku kolejne wyzwanie - ... trzy...

Przyszedł nowy rok i z nowym rokiem efekt jojo. Mam czasami wrażenie, że po świętach każdy ma efekt jojo, bez względu na to, czy objadał się czy nie. Mnie wróciły uciułane 3 kilogramy i znów ważę 81 kilo.

Gdyby moja dietetyczka to widziała. Na szczęście chwilowo nam się kontakt urwał, za co dziękuję Bozi z jednej strony, z drugiej strony muszę się w końcu przemóc do skończenia dla niej mitenek. Za każdym razem jak do nich siadam pojawia się "coś", co przeszkadza, i osobiście mam już serdecznie dość tego, że dziewczyna czeka, a ja mam ciągle jakieś coś do zrobienia.

Zresztą, to "coś" przekłada się chyba na całe moje życie i podejście do odchudzania też. No bo spójrzmy prawdzie w oczy - 10 kilo to nie jest dużo. Ludzie mają po 2-3 kilo do zrzucenia i nie dają rady, a niektórzy mają i 20, i 30, i dają radę.

Sekret jak zawsze tkwi w głowie. Dałam się w listopadzie zaczarować książce Pawlikowskiej "Moja dieta cud" - i póki żyłam w jej magicznym światku (pomijając teorie dotyczące miłości i chęci ubicia ukochanego dziecia vel męża na miejscu - każda matka wie, o czym mówię), wszystko było super, chudłam sama z siebie. Potem jadąc autobusem z pracy zobaczyłam dziewczynę warzącą chyba ze 100 kilogramów, może mniej - była niska, więc mogła ważyć poniżej, ale dalej w okolicy setki - w obcisłej kurtce, obcisłych dresowych spodniach i zaczęłam się zastanawiać, co ona czuje, czemu się za siebie nie weźmie. I czar książki prysł.

Ostatnimi czasy olśniło mnie też, dlaczego wkurzają mnie filmy i zdjęcia Chodakowskiej. Nie chodzi o ten cały hejt, który się wokół babki zebrał, jej wątpliwe kwalifikacje etc. kwalifikacje kwalifikacjami. Chodakowska ma budowę szczypiora. Urodziła się szczupła, dorastając pewnie była wieszakiem na ubrania, obecnie jest wychudzona, jakieś mięśnie może tam ma, ale widać po niej, że szczypiorkiem się urodziła i szczypiorkiem umrze, i nie wie - NIE WIE, jak to jest wchodzić w rozmiar 44 +. ja raz jeden jedyny założyłam spodnie 46, które były dobre - płakałam dwa dni.

Czytałam kiedyś opis jednego kulturysty, który przytył do jakiejś bajońskiej wagi, żeby poczuć się jak ludzie, którzy przychodzą do niego trenować. Niektórym się to nie spodobało, bo ponoć "on już miał mięśnie, więc chudnięcie było dla niego łatwiejsze". Pierdoły... Kto nie poczuł strzykania w kolanie przy każdym stopniu, zadyszki po wejściu na 4 piętro, bolących piszczeli od wchodzenia pod górkę - ten nie wie, jak się czuje osoba z nadwagą. Do tego moja nadwaga to nadwaga brzuszna - co nóg swoich nie mogę się przyczepić, ale mam brzuch, który momentami wygląda na kolejna ciążę. Tłuszcz trzewny, psia mać....

Wracając do tematu - Chodakowska ma fajną rozgrzewkę, jakieś tam ćwiczenia, w które się nie wgłębiałam, bo za często słyszałam, że załatwia stawy kolanowe i demotywuje dziewczyny, które nie dają sobie rady z ćwiczeniami (o tym za chwilę), szczypiorzasta Chodakowska do mnie nie przemawia. Do tego tekst z jednej jej rozgrzewki "Zrób sobie zdjęcie"... jak widzę foty spoconych dziewczyn na blogach i panelach dyskusyjnych dot. fitnesu to mnie czyści i wkurza - i scrolluję byle szybciej. Co mnie obchodzi, że któraś przepociła stanik. Nie chcę tego widzieć. Podobnie jak nie chcę widzieć przeraźliwie otyłych ludzi w obcisłych ubraniach czy kobiet w potężnym celulitem w bikini. Sama nie noszę obcisłych ubrań tylko dopasowane (jestem kobietą a nie kartoflem, żeby worek na siebie wkładać), nie noszę sznureczkowych majteczek do bikini, bo wiem, że mam rozstępy po ciąży i nie wygląda to estetycznie, więc jak wybierałam strój - wybrałam taki z porządnie zabudowanymi gatkami.

Nie mam nic przeciwko dziewczynom z nadwagą - pod warunkiem, że są zadbane. Tylko zawsze, kiedy widzę ich kilogramy zastawiam się, jaki jest stan zdrowia danej dziewczyny. Jaką ma kondycję. Czy nie ma duszności, czy nie za szybko łapie zadyszki. Czy jest w stanie maszerować kilka kilometrów bez problemu, bez przemęczania się. Jakoś tak bardzo przymierzam tę dziewczynę do siebie, bo tusza tuszy nierówna. Zawsze, kiedy widzę swoje kilogramy, i kilogramy innych ludzi, mam przed oczami choroby i problemy, utrudnienia, które te kilogramy generują.

Szczypiorzasta Chodakowska nie jest dla mnie przekonująca. Poza tym, reaguję na dziewczynę podobnie jak na moja teściową - antypatią od pierwszego wejrzenia. Jest taki typ ludzi, który nas po prostu wkurwia - widzisz i choć nie wiesz, kim dany człowiek jest, już czujesz do niego niechęć, i z czasem ta niechęć się tylko pogłębia. Chodakowska ma fajna rozgrzewkę - ale cieszę się, że można jej wyłączyć głos, i że podobny zestaw ćwiczeń jest w niemal wszystkich rozgrzewkach, że nie jestem na nią skazana.

Z Mel B się po prostu śmieję. Puściłam mężowi "cool down" po treningu, w którym Mel się pochyla i kamera zapuszcza żurawia w jej obfity i wyrazisty dekolt. Uśmiechnął się jednoznacznie i stwierdził, że jego to zachęca, jak najbardziej, do oglądania filmów, niekoniecznie do brania w nich udziału.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz