otóż ja ważąc 72 kilogramy oznajmiłam, że się "dietuję" i że już spadłam do 68 kilogramów. Przyjaciółka - tak, moja ówczesna PRZYJACIÓŁKA wbiła mi kilka szpilek i skutecznie mi wybiła z głowy te moje durne zachcianki. Ja chciałam wyglądać tak, jak się czuję, na seksowną młoda kobietę, której bioderko ma w sobie ujmujące okrągłości a obojczyki wystają jak w opisie jednej z książek Janette Winterson - niczym owale skrzypiec. Szybko zostałam usadzona na miejscu. Kilkoma tekstami, nie pamiętam już teraz wszystkich, ale najważniejszy był chyba ten, że "ten brzuch miałam taki nienaturalnie zapadnięty (kurwa, jak można mieć zapadnięty brzuch ważąc 68 kilo przy 172 cm wzrostu?????), że to nie było normalne, że miałam obsesję, i kilka innych. Kiedy ja w ciąży osiągnęłam wagę 92 kilogramów, a po ciąży ważyłam 77 (w najgorszym swoim momencie 85) mówiła mi, ze jest OK, ale muszę jak najszybciej wrócić do formy i iść na zabiegi rewitalizujące brzuch (tak, kiedy ja nocy nie dosypiałam). Sama przyjechała w spodniach w rozmiarze.... 36. Nie ważyła 68 kilo, bo zawsze jej waga wahała się poniżej 60, a jak przekraczała 60 to już w ogóle była tragedia. Mnie wyśmiała i zmieszała z błotem, kiedy próbowałam coś ze sobą zrobić.....
To nie jest tak, że ja się żalę. Mam na te moje żale zbite dowody:
Coś takiego to podręcznikowa otyłość brzuszna. Więc, skoro przy 70 kg wagi wyglądam wyraźnie inaczej, ale nadal widać tłuszcz, jak można mi wmawiać, że mam brzuch zapadnięty....?
Wiecie... tyle mi laska szpilek nawtykała, a potem przyjechała do mnie mniejsza o 4 rozmiary. Poczułam się jakbym dostała w pysk, tym bardziej, że brzuch ciążowy zwijał mi się bardzo długo. Niestety, te 10 kilo to moja zmora i chcę się jej pozbyć tak szybko, jak tylko jest to możliwe i na tak długo, jak tylko dam radę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz